czwartek, 7 stycznia 2016

Dlaczego puder pyłkowy zamiast prasowanego?

Zapewne wiele z was używa pudru prasowanego. Jest to o wiele wygodniejsze rozwiązanie, wystarczy nabrać go trochę na pędzelek i ciach na buzie, i potem jeszcze raz i jeszcze, aż do pozyskania zadowalającego efektu. Ale, ale :) na naszej twarzy znajduje się zapewne jeszcze trochę mokry podkład, bądź nakładamy nasz puder jedynie na samą twarzy. I gdybyśmy czystym pędzelkiem dotykały naszego pudru jedynie raz nie powtarzając tej czynności byłoby ok, ale gdy już dotkniemy pędzelkiem naszej twarzy, zostaje na nim trochę podkładu bądź sebum, a potem chcąc nabrać następną porcje produktu pozostawimy na nim to co wcześniej zebraliśmy z twarzy. 
Pewnie nie raz zastanawiałyście się czemu na pudrze robi się taka skorupa, jest to nic innego jak  sebum (tłuszcz), które naniesione na puder zastyga tworząc tą właśnie skorupę. Jest to nie tylko niehigieniczne, ponieważ na puder w opakowaniu wraz z sebum nanosimy bakterie z twarzy  to również marnujemy produkt, bo żeby był znowu zdatny do użytku trzeba najzwyczajniej w świecie zeskrobać tą skorupę. A jeszcze gorzej sprawa się ma gdy zamiast pędzelka używamy gąbeczki która jest często dołączona do pudru prasowanego. Wtedy pozostałość tłuszczu z naszej twarzy ma ciągłą styczność z produktem co prowadzi do jeszcze szybszego zepsucia się pudru.
Przez taki sposób możemy nabawić się niefajnych krust na twarzy, ponieważ codziennie wraz z pudrem nanosimy bakterie które pozostały z dni poprzednich.

Na gąbeczce widać dość grubą warstwę sebum

Zupełnie inaczej sprawa się ma z pudrami sypkimi. Wysypujemy go sobie odrobinkę na zakrętkę, następnie nabieramy na pędzel i potem nakładamy na twarz. A więc nasz pędzelek nie ma styczność z resztą czystego produktu w opakowaniu. Jest to może bardziej pracochłonny sposób, ale wydaje mi się, że nie tylko higieniczniejszy, ale i nie zmarnujemy części produktu.


1. Nabieramy puder z zakrętki okrągłymi ruchami aby mógł dobrze "wejść w pędzel"
2. Delikatnie strzepujemy nadmiar pudry, aby nie było go za dużo na twarzy ani żeby się nie osypywał podczas nakładania
3. Gotowe :) 

! Gdy w ciągu dnia zauważysz, że twoja twarz się świeci, nigdy nie nakładaj na nią następnej warstwy pudru. Da to efekt zmatowienia na bardzo krótki czas, zaraz potem sebum zacznie się znowu przebijać przez nową warstwę pudru, który będzie się rolował. O wiele lepszy efekt osiągniemy używając bibułek matujących. Gdy już ściągniemy nimi nadmiar sebum, dopiero wtedy możemy się odrobinkę przypudrować. 


Wszystko to co napisałam nie wyklucza oczywiście pudrów prasowanych, możemy ich używać z powodzeniem np gdy musimy się szybko przypudrować na imprezie, wtedy raczej nie będziemy się bawić z pudrem sypkim, bądź gdy mamy bardzo suchą twarz bez wyprysków, która produkuje minimalne ilości sebum. Jednak do użytku codziennego bardziej polecam wersje sypką, jest to tylko parę sekund więcej roboty :)

A wy jakich pudrów używacie? Piszcie w komentarzach :)

2 komentarze:

  1. Odkąd pamiętam używam pudru prasowanego, nie miałam jeszcze styczności z normalnym. Narobiłaś mi ogromnej ochoty na wypróbowanie!

    ZAPRASZAM
    http://aaleksm.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. W przyszłości na pewno skorzystam z rad :) Słyszałam właśnie dużo pozytywnych opinii na temat pudrów sypkich
    natala-bloog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń